CUDA I ŁASKI » Współczesne » + Pani Mirosława

+ Pani Mirosława

Nasza historia zaczęła się trzydzieści lat temu i choć w jej początkach w naszej świadomości nie ma jeszcze Matki Bożej Leśniowskiej, to jednak wpisuje się Ona głęboko w tę historię i całe nasze późniejsze życie. W tamte dni jeszcze nie wiedzieliśmy jak bardzo Matka Boża Leśniowska będzie miała wielki wpływ na życie naszej rodziny. Dziś, gdy piszę te słowa, wszystko zaczyna układać się w logiczną całość.

25 sierpnia przyszła na świat nasza córeczka Beatka. Niestety, była wcześniakiem. Poród był przedwczesny, między szóstym a siódmym miesiącem. Zaczęły mi odchodzić wody płodowe, które były bardzo brudne. Stwierdzenie lekarza, że to jest płód, którego nie warto ratować, tylko trzeba ratować kobietę, czyli mnie, było dla mnie wstrząsające. Pamiętam jak przez mgłę, że zaczęli sprawdzać tętno dziecka, które było bardzo słabe. Lekarz, zaproponował mi cesarskie cięcie, na które ja nie podpisałam zgody. Powiedziałam, że chcę urodzić to dziecko i chcę, żeby dziecko żyło. I wtedy on wyszedł z sali, a pielęgniarki poszły za nim. Było to około godziny 20.00. Wiem, że się wtedy modliłam, zawierzając wszystko Matce Bożej Częstochowskiej, gdyż była to wigilia Jej święta.

Około godziny 21.30 ponownie zaczęły odchodzić mi wody płodowe, nadal bardzo brudne. Pacjentki, z którymi leżałam na sali, zawołały pielęgniarkę, która nie czekając na lekarza, zawiozła mnie na salę porodową. Tam poprosiła lekarza, by przyszedł. Ten zalecił tylko tlen i kroplówkę i znowu wyszedł. Położna prosiła go kilka razy, aby wrócił, ale dopiero, gdy się zdenerwowała i powiedziała mu, co myśli na temat jego zachowania, wrócił na salę porodową. Poród był bardzo ciężki. Gdy się już urodziła, nie słyszałam nawet płaczu, jak mi później powiedziano, dziecko nie miało oddechu. Pierwsze moje pytanie, gdy trochę już doszłam do siebie, to: czy dziecko żyje? Dopiero po chwili, pielęgniarki powiedziały: tak, żyje! I wtedy usłyszałam płacz dziecka.

Taką adnotację czytamy w książeczce zdrowia dziecka: Poród przedwczesny, pośladkowy. Apgar 7p. W pierwszym okresie: żywotność słaba, waga tylko 1200 gr., brak oddechu, ssania, przełykania. Karmienie było sondą. Wody płodowe były bardzo brudne. Żółtaczka wystąpiła w 3 dobie o dość dużym nasileniu. Stopniowo stan dziecka poprawił się. Obecnie stan dobry. Karmienie smoczkiem, pije chętnie, na wadze przybiera dobrze. […]Transfuzja krwi dwukrotnie grupy A Rh (+) po 50 ml, to jest 14. IX. 77 r. i 14. X. 77 r. […] Zaleca się systematyczną kontrolę w Ośrodku Zdrowia. Córkę wypisano w połowie października.

Matkę Bożą Leśniowską poznałam dopiero po urodzeniu córki. Oboje z mężem zaczęliśmy jeździć do Leśniowa, do Sanktuarium. Gdy tylko było można dojeżdżaliśmy motorem, a zimą przesiadaliśmy się na autobus. Nie przeszkadzało nam to, że aby nim jechać, musieliśmy iść z domu na przystanek dwa kilometry. Zabieraliśmy ze sobą najpierw córkę, a później także młodszego syna. Nie wiedzieliśmy jaka będzie się nasza przyszłość, ale bardzo pragnęliśmy być jak najbliżej Leśniowa, aby spotykać się jak najczęściej z Matką Bożą Leśniowską. Stała się Ona dla całej naszej rodziny naszą Patronką, Opiekunką i Orędowniczką. Jesteśmy Jej bardzo wdzięczni, że przyprowadziła nas bliżej siebie, gdyż mieszkamy już od wielu lat w Żarkach.

Pragnę w tym miejscu zaznaczyć szczególny związek Matki Bożej Leśniowskiej z cudem narodzin naszej córki, choć, tak jak mówiłam wcześniej, wtedy Jej jeszcze nie znaliśmy. Ale nie potrafię inaczej wytłumaczyć faktu, że Matka Boża ma tak wielki wpływ na życie naszej rodziny, a szczególnie na życie naszej córki. Jestem przekonana i głęboko w to wierzę, że to dzięki Matce Bożej Leśniowskiej Beatka żyje. Była przy niej wtedy, podczas tego przedwczesnego i trudnego porodu. Była i jest przy niej teraz, prowadząc ją do swego Syna Jezusa. Leśniowska Maryja była i jest dla niej drugą Mamą. Jej poszukiwanie i rozeznawanie drogi powołania bardzo ściśle związane jest z Leśniowem i Matką Bożą Leśniowską. Prawie każdego dnia była u Leśniowskiej Mamy. Na moje lęki o nią – na przykład, gdy zimą, po ciemku, sama szła przez lasek do sanktuarium – odpowiadała zawsze, bym się o nią nie martwiła, gdyż nigdy nie idzie sama; zawsze z nią jest Jezus i Maryja. Jeździła także na rekolekcje do różnych zgromadzeń. Po maturze rozpoczęła nawet studia. Ale pewnego dnia poprosiła mnie, bym raz jeszcze, dokładnie, opowiedziała jej, jak to było z jej urodzeniem. Zaczęłam jej opowiadać, a gdy doszłam już do tego momentu, że po urodzeniu modliłam się jeszcze nowenną Św. Teresy od Dzieciątka Jezus – karmelitanki bosej, ona aż podskoczyła na krzesełku i powiedziała: to jest to, mamusia! I wstąpiła do Karmelu. Trzydzieści lat temu Maryja nam ją ofiarowała, gdy po ludzku, nie dawano jej szans na przeżycie. Dwadzieścia lat później, to my mieliśmy ofiarować nasze dziecko Maryi i Jej Synowi Jezusowi.

Był to dla mnie szczególnie trudny okres w życiu. Nie dlatego, że Beatka wstąpiła do zakonu, bo spodziewaliśmy się tego, ale nie myśleliśmy, że będzie to zakon klauzurowy i to na Islandii. I nagle uświadomiłam sobie, że coś się skończyło, jakiś wspólny etap naszego życia. Czułam się tak, jakbym straciła córkę na zawsze. Długo nie mogłam dojść do siebie. Nie potrafiłam sobie z tym wszystkim poradzić. W tym wszystkim pomagała mi Matka Boża Leśniowska. Gdyby nie Ona, nie wiem, jak by się to dla mnie skończyło. I to, że dziś potrafię dziękować Bogu za to, że córka żyje, że wstąpiła do zakonu i to klauzurowego, zawdzięczam Matce Bożej. Bo tylko Jej składałam te wszystkie moje problemy. Dziś wiem, że Matka Boża Leśniowska mnie wysłuchiwała i wysłuchuje nadal. Zaczęłam godzić się, przyjmować i wreszcie dziękować każdego dnia Bożej Matce za powołanie naszej córki. Dzisiaj, po tylu latach, potrafię już dziękować, wtedy jeszcze nie potrafiłam. Maryja Leśniowska uczyła mnie i nadal mnie uczy dojrzewania i ufności na Jej miarę. Wtedy tego nie rozumiałam i przyjąć nie potrafiłam. Dziś jest już inaczej. Matka Boża Leśniowska stała się dla mnie Lekarką, która każdego dnia leczy moją skaleczoną duszę. Żyję nadzieją, że nadal będzie Patronką naszej rodziny i będzie czuwała nad nami, jak czyni to każdego dnia. Maryjo Leśniowska Patronko Rodzin, módl się za nami!

Mirosława Zalejska

+ powrót