CUDA I ŁASKI » Współczesne » + Wdzięczni rodzice

Wdzięczni rodzice Wiesława i Marian oraz syn Tomasz z żoną Iwoną i córką Julią.

Pragniemy gorąco podziękować Matce Bożej za uratowanie syna Tomasza, który został ranny w wypadku. W dniu 30.10.2010 roku nasz syn, który pracuje jako kierowca tira, wrócił z trasy. Po południu pojechał motocyklem kupić części do samochodu. O godz. 14.10 doszło do tragicznego wypadku, w Lublińcu, w pobliżu przejazdu kolejowego. Wiadomość o wypadku była dla nas szokiem. Synowa, jakby coś przeczuwając, zadzwoniła do naszego syna, który powiedział, że właśnie karetka wiezie go do szpitala. Pocieszyło nas to, że syn był przytomny i mógł mówić. Mąż i synowa natychmiast pojechali do szpitala w Blachowni, a wnuczka została z babcią. Dziecko płakało, rozpaczając i martwiąc się o zdrowie tatusia. Nie mogłam jej uspokoić. Pobiegłyśmy do pokoju i przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej, ze łzami w oczach, modliłyśmy się gorąco. Pocieszałam Juleczkę, że Matka Boża uratuje jej tatusia. Nagle pomyślałam o Sanktuarium w Leśniowie, do którego często przybywaliśmy. Zadzwoniłam do Ojców Paulinów z prośbą o modlitwę. Brat, który pełnił dyżur, obiecał, że o 17.00 będzie Msza św. nowennowa i będą modlić się o zdrowie syna. W domu, o tej samej porze zaczęłyśmy z wnuczką odmawiać Różaniec i w pewnej chwili poczułam dziwny spokój i ulgę. Poczułam nadzieję, że Bóg nas nie opuści. Spojrzałam na wnuczkę i ujrzałam jak się uśmiecha przez łzy. Wiedziałam, że Matka Boża uratuje syna, że będzie żył. Poczułyśmy wielką ufność. Ja i moja wnuczka uwierzyłyśmy, że będzie dobrze. Syn nosi na szyi Cudowny Medalik. To Matka Boża uratowała mu życie! Pierwsze dwie doby były krytyczne. Syn miał poważne obrażenia: wstrząśnienie mózgu, złamane żebra, płyn w płucach, stłuczony bok i ból brzucha. Ważyły się jego losy. Lekarze co godzinę wykonywali USG. Groziła mu operacja brzucha. Ponownie prosiłam Ojców Paulinów o modlitwę – było to w niedzielę podczas Mszy św. w Leśniowie. Spotkaliśmy wspaniałych lekarzy, którzy robili wszystko, aby uratować syna. Na szczęście obyło się bez operacji. Wkrótce syn mógł samodzielnie oddychać, rany dobrze goiły się. Minęło pięć miesięcy od wypadku. Do tej pory syn leczy się, przebywa na zwolnieniu lekarskim, ale dzięki rehabilitacji odzyskuje siły. Jesteśmy wszyscy szczęśliwi, a szczególnie córka Julia, że tatuś żyje i wrócił do domu. Dziecko również bardzo przeżyło i odchorowało wypadek taty. Czujemy to i wiemy, że syn wyszedł cało, z tak poważnego wypadku, dzięki cudownej opiece Matki Bożej. Pomogła modlitwa Ojców Paulinów w Leśniowie, którzy towarzyszyli nam szczególnie w tych krytycznych momentach w modlitwie przed Cudowną Figurką Matki Bożej Leśniowskiej Patronki Rodzin. Z całego serca dziękujemy Matce Bożej za uratowanie życia naszemu synowi oraz za opiekę nad całą naszą rodziną. Prosimy gorąco o dalszą opiekę.

Wdzięczni rodzice Wiesława i Marian oraz syn Tomasz z żoną Iwoną i córką Julią.

powrót